Wczorajszy dzien byl super. Dzisiejszy byl jeszcze ciekawszy. Rano sobie wstalem. Ucieszylem sie z paru wiadomosci. Piter przyjechal pojechalismy do pracy. Jak standardowo co dzien mialem wypic kawe. Po drodze spotkalem trzy razy pewnien samochod. To taki znak, ze cos sie wydarzy. Ja chcialem do
Dunkin Donuts po kawe. Piter sie uparl na
Starbucks. Nie lubie tej kawy i od dzis na pewno nie bede. Jest za droga, za mocna, kubki sa beznadziejne, zawsze parzy i nigdy nie ma w niej zatyczki. Piterowi sie ubzdurala kawa LATTE i jakas kanapka za wygurowana cene. Ja nie wiem co mnie podkusilo zeby tam jechac. Chyba zrobic komus przyjemnosc. To sobie zrobilem po chuju. Nie chcialem isc do srodka. Mowie idz ja sobie zapale. W koncu poszlismy oboje. Byly dwie lady zeby sobie dosypac cukru i nalac mleka. Bo w tej dziwnej firmie samemu sie to robi. Nalalem mleka ale cukru przy tej nie bylo wiec poszedlem do drugiej. Pojechalismy do pracy. W drodze sie zorientowalem, ze nie mam portfela. Wrucilismy sie tam. Nie bylo. Za nami bylo trzech polskich robotnikow jak zamawialem kawe. Zaden jankes by nie ukradl. A poloczki trzy no a jak. Jestem wsciekly na siebie od rana bo zignorowalem swoje przeczucie. Nigdy mnie nie myli bo mam co do tego spory dar. Zawsze jak zignoruje sa problemy. A dobrze mi opatrznosc dawal do zrozumienia bym byl ostrozny bo cos sie wydarzy. Pieniadze z porfela razem z nim przepadly. Karty trzeba bylo zastrzec, dokumenty wyrobic musialem nowe.
Ale nauczyl mnie ten dzien czegos co od lat poblazam. Nie ma co zadawac sie z niektorymi ludzmi. Szczegolnie tymi, ktorzy sa tylko jak czegos potrzebuja. Wszyscy wiedzieli dzis, ze zgubilem potrfel. Nikt nie zapytal czy mam co zjesc. W sumie nauczylem ludzi, ze sam sobie radze. Coz niektorzy beda musieli radzic sobie sami.
Ja z natury nie jestem ani zlosliwy ani msciwy. Lecz od jakiegos czasu zaczynam ludzia NIEKTORYM oddawac ich wlasnymi tekstami i zachowaniami. Coz za zdziwienie, jakiez oburzenie. A co mnie to ????
Przeszedlem w zyciu troche wiecej niz inni i nikt nie wie o mnie nawet 5 %. Po prostu nie ma takiej osoby, bo wiem co mowie a czego nie. Dlatego, ze dostalem w dupe od zycia staram sie rozumiec innych. Niejednokrotnie impulsywne, egosityczne zachowania. Ale dosc uczenia ludzi, ze moga robic ze mna co chca a ja i tak bede.
Mialem takiego kumpla. Ciagnie sie to juz latami. Zreszta pisze o tej sytuacji gdzies i poki co pisze dla siebie bo swiat by nie zrozumial. Koles kiedys powiedzial mi taki tekst " Mariusz ja wiem, ze Ty mi zawsze pomozesz nawet jak mialbys dobe isc na nogach i co bym nie robil ". Przestalem pomagac bo ktos traktowal mnie jak worek do cwiczen ponad trzy lata, cwiczac coraz ostrzej. Zdzwienie bylo tym wieksze, ze powiedzialem DOSC nie w wielkiej sytuacji a w blachostce. Lecz tych wielkich sytuacji i blachostek bylo setki jak nie tysiace. Odpuscilem, to ze ktos mnie pobil. BA tego samego dnia pomoglem bo mial problemy. I uwazam, ze wlasnie TAK czlowiek powinien postepowac. Odpuscilem oskarzenia na policji i dziesiatki innych rzeczy. Nie odpuscilem jednego smsa dziecinnej tresci.
Trudno ja mam jasne zasady. I albo ktos zachowuje sie w jakis granicach albo ja ustale te granice kontaktu i znajomosci.
Takiego kolege Marcina mam. Znamy sie jeszcze z Polski. On powiedzial kiedys taki tekst " znajomych mam setki, kolegow paru a przyjaciol zadnych " .
Ja bym powiedzial CIAGLE STARAM SIE BYC PRZYJACIELEM SWOICH WROGOW.
Potrafie zrozumiec i wylumaczyc nawet to, ze ktos mnie pobil. Choc oberwalem za to, ze powiedzialem " Wojtek mlaskasz jak swinia " no bo faktycznie tak robil, zerkajac jaka bedzie moja rekacja. Ale akurat ten czlowiek to przypadek specjalny i mozna by tomy na jego temat napisac.
Ja to odpuscilem, zrozumialem.
Szlag mnie trafia jak mi ktos mowi takie sorry za wyrazenie SMIECIOWE PRYMITYWNE ZALOSNE TEKSTY JAK " trzeba dbac o siebie " " nie warto ufac " " nie warto pomagac " . To sa teksty oszolomow co chyba z jakiejsc innej planety sa.
Ja ograniczam kontakt z ludzmi, ktorym opdpieprza. Nigdy nie zrywam na amen kontaktu o pomoge zawsze. Ale nie ma coraz bardziej wchodzenia mi na glowe bezkarnie.
Wlasnie Wojtek kiedys powiedzial taki tekst " sa granice, ktorych czlowiek nie powinien przekraczac ".
Szkoda, ze sam ich nie stosuje. Szkoda, ze wogule tych swoich MADROSCI nie stosuje a jedynie gada je by wjezdzac na ambicje innym by COS zyskac. Bo akurat on to bezinteresownie nawet oczu nie otworzy. Choc fakt dostal w zyciu w dupe i staje sie taki zgnity coraz bardziej. Ja jak obrywam to wiecej rozumiem.
Bylem z taka dziewczyna pare miesiacy zeszlego roku. W moim wieku. Wyksztalcona. Niby KTOS. Ale im dluzej bylismy "razem" tym bardzie dostrzegalem dwie rzeczy. Ona nie szuka KOGOS lecz sluzacego i nie wydaje centa na kogos oprocz siebie.
Jestem w pracy. Dzwonie do mnie " narzeczony o ktorej mozesz u mnie byc bo musze do sklepu jechac ". Wpadlem do domu umylem sie, pojechalem po nia. Pojechalismy do jednego sklepu, drugiego, trzeciego. Przyjezdzamy do niej. Ona robi kolacje, kolezanka robi kolacje. Siedzimy przy stole. One jedza a ja sie patrze. Idziemy spac. Ona przynosi picie, pije a ja leze. Rano wstaje, robi sniadanie, je a ja patrze.
Hmmm....
Po poludniu telefon. " narzeczony musze rachunek zaplacic i po buty jechac" pojechalismy. Pod sklepem ja mowie " wiesz co idz ja poczekam ". Zapalilem papierosa i tak sobie mysle. Nastepna madra. Dzwoni " narzeczony chodz pomozesz mi buty wybrac ". Powiedzialem " wiesz co, wybierz takie zebys miala do domu wygodne " pojechalem. .Wielkie pretensje. Na drugi dzien mi mowi " dlaczego nie powiedziales o co ci chodzi?"
Poniewaz, osobie 30 letniej, wyksztalconej nie trzeba mowic jak ktos jest z Toba, dupe Ci wozi, wydaje na ciebie pieniadze i pomaga to wypada choc samemu nie jesc jak ktos lecial i nie zjadl zeby Cie zawiesc.
No chyba, ze powieniem do dziewczyny chodzic z koszykiem jak na piknik i butelka wody. Przez ponad trzy miesiace wydala na mnie .... zero. A potem lament, ze zostawilem i jaka to ona byla zakochana.
Dzis mialem telefony, wszytkie zaczynajace sie od " co slychac ? " wiec mowie, zgubilem portfel. Po czym slysze " Acha " i dalej " idziesz do jedynki ? " " mozesz mi pozyczyc ? " , " mariusz a jak zalatwic ? " , " mialbys prace dla mnie na nastepny tydzien ? "
............ nie.
Trzeba byc zyczliwym czlowiekiem, pomagac, wybaczac albo po prostu nie miec co wybaczac. Trzeba pomagac nawet kosztem wlasnej krwi. Trzeba rozumiec. Trzeba ruszyc czasami swoim LBEM, bardziej niz tylko martiac sie w co w tv leci. Lecz w pewnym momencie trzeba zrozumiec, dlaczego ja mowie NIE. Bo nie uzasadniam tego. Wiekszosc sie latami musi o to starac. A potem zdzwienie bo ja powiedzialem ... NIE.
Zawsze sobie rade daje sam, a w najciezszych sytuacjach nikt nic nie wie. Bo o tym nie mowie. Moze 5%.
_____________________________________________________________________________________
pod postem znajduja sie gwiazki oceny, im wiecej gwiazdek wskazesz tym wyzsza ocena ( klikniesz pierwsza gwiazdke ocena najnizsza, kliniesz ostatnia, zaznaczajac wszytkie ocena najwyzsza ) dzieki za glosy :)