Strony

sobota, 6 września 2008

#138 Zycie w Chicago na pewno do monotonnych nie nalezy.

Na poczatek troche spraw technicznych.
W liscie blogow, ktre czytam ( po prawej na dole - BLOGI, KOTRE CZYTAM I POLECAM ) oprocz dotychczasowej formy, nazwy bloga, tytulu najnowszego wpisu oraz daty najnowszego wpisu umiescilem takze, fragment nowych postow. To sa moim zdaniem bardzo fajne blogi. Bardzo interesujacych osob. Na rozne tematy. I jako, ze chce troche popromowac te osoby uznalem, ze ciekawie bedzie rozszerzyc informacje z ich blogow. Na prawde fajnie i ciekawie sie je czyta. Proponuje takze tam zagladac.

Od wczoraj mam malego dola, nad ktorym prubuje zapanowac, jak na razie nie jest zle. Wszystko zaczelo sie od pracy. Mam nadzieje, ze ja faceta zle zrozumialem bo inaczej to wyjde na niezlego frajera i dobroczynce, kosztem wielu tysiecy dolarow. Ale nie bylo dzis okazji porozmawiac a nie uwazam, ze to rozmowa na telefon. Wiec sprawa ta bedzie mnie co najmniej do poniedzialku dreczyla. Oby tylko do poniedzialku.

Znowu wygralem w totolotka i zdrapke. Tym razem tradycyjnie $10 w Little Lotto i $ w zdrapke. Rutyna, ktora zaczyna mnie nudzic. Choc kumepl mowi, ze mam pieronskie szczescie w zdrapki, Gdyz zliczajac, ze wydaje tak okolo $5 na tydzien to i tak na plus jestem z $20 tygodniowo. Choc bywalo, ze wygralem juz po $250, $150 jednorazowo. najwiecej w ciagu jednego dnia wygralem kiedys prawie $400. Zaczelo sie od $1, tam byl wygrany nastepny los, potem bylo $5, wziolem piec losow, jeden wygrany, nastpenie chyba $20 itd itd. W sumie wydajac dolara bylo wygranych cos ze czterysta. W kieszeni zostalo mi wtedy chyba kolo stowki. O zeby tak codzien bylo to bym nie pracowal. :)

Wczoraj bylem w jedynce, kumpel jak nie ma okoluarow i do tego jego slaba glowa - wymieka po dwoch piwach, to lubi podrywac brzydki kobiety. Jemu sie wydaje, ze sa piekne. Do tego ciemno. No w sumie pojecie urody rzecz wzgledna. Jednakze TE pieknosci to juz na prawde trzeba by baaaardzo naginac gust. Moze i takie straszne by nie byly, gdyby nie to, ze byly po prostu nachlane.
No i zaczela sie smierdzaca dyskusja. Pytanie Jaska - " mowi sie wymiotuje, w liczbie mnogiej ale jak robie to raz to jak sie powinno powiedziec wymiote ? " ha ha ha, po czym stwierdzil, ze dziwny jezyk polski bo wymiotowac mozna az pare razy tylko bo liczba mnoga tego slowa wylacznie. Na dodatek " niestety zygac tez trzeba pare razy, bo nie mozna w licznie pojedynczej tego tez powiedziec, no bo jak? zyg ? "
Co jak co ale fakt, ze akurat do tego pasuje liczba mnoga, bo nie znam z zycia zadnego pojedynczego przypadku tego efektu przepicia.
Na bramce w kasie stala znow nasza urocza Beatka. Ona to fakt, ze mila jest do przesady, choc uroda najmniej grzeszy lecz co do jej pamieci i inteligencji to tez sprawa dyskusyjna. Bo ilekroc wychodzilismy na papierosa i wracali, bramkarz musial jej udowadniac, ze juz bylismy. Pomimo pieczatek na rekach. B : " Panowie maja zaproszenia ? " , drugi raz " Panowie, placa razem czy osobno " , trzeci raz " prosze pana 10 dolarow" , Pierwsze dwa razy bramkarz wziol to na zarty, za trzecim krzyknal " Beata, daj ze juz spokoj, przeciez oni juz byli, co ty nie widzisz, wez sie nie wyglupiaj bo ci typa nie daja jak bedzies zna barze ". Kazdy to wzial na zarty ale Beata twardo tlumaczyla, ze musi zapytac, a pozatym nie widziala.

heh tak sobie to bazgrzac troche zapomnialem o roznych problemach a myslami wrucilem do wieczoru wczoraj.
Ciekawe czy tylko ja tak mam, czy kazdy, ze w silnym stresie czlowiek wraca myslami do przyjemnych EPIZODOW wylanczajac sie z otaczajacego swiata i niereagujac na zadne bodzce.

Tak patrze na ostatnie 8 lat w ameryce. Kiedys to jakos wszyscy byli usmiechnieci szczesliwi i z optymizmem patrzyli w przyszlosc. Fakt, ze wszyscy bylismy 8 lat mlodsi. Teraz ciagle slychac, ze ktos wyjechal, wyjezdza do polski a Ci co tu zostali szczesliwi nie sa. Widac jak ta polonia upada. Niektorzy sa bo musza, bo dzieci do szkoly chodza. Inni nie maja z czym wracac, bo tu jeszcze jakos koniec z koncem wiaza. Poza tym auto, dom na raty. Pozyczki trzeba splacac. Zabrac do polski nie ma za bardzo co a i ten dolar G warty. Poza tym co spakowac walizy i leciec.
Nie mowie tu o sobie u mnie sytuacja jest inna. Ale serio szkoda mi niektorych ludzi i patrzec na ich cierpienie. I dobre slowo i wsparcie nie pomoga.
Kurcze ale ten swiat jest skomplikowany i brutalny. I trzeba na prawde najwiecej walczyc i wojen z samym soba prowadzic by starac sie w tym calym otaczajacym bagnie byc nadal czlowiekiem a nie meda, nie zatracic wartosci i nie oszalec. Zeby jak glodne zwierze nie walczyc z krwia na pysku o swoje przetrwanie nie zwarzajac na innych.
Jak jest dwoch glodnych i ma sie kromke chleba to chyba lepiej by oboje zjedli po polowie i pozyli dzien niz samemu zezrec pozyc dwa a drugiemu dac skonac.
_____________________________________________________________________________________

pod postem znajduja sie gwiazki oceny, im wiecej gwiazdek wskazesz tym wyzsza ocena ( klikniesz pierwsza gwiazdke ocena najnizsza, kliniesz ostatnia, zaznaczajac wszytkie ocena najwyzsza ) dzieki za glosy :)

4 komentarze:

Jagbyś pisze...

Z tymi zdrapkami naprawdę masz szczęście, w Polsce trudno by było tak wygrywać, bo tylko nieliczne mają coś w sobie ;). Miło się czyta takie szczere wspomnienia :), a w szczególności, że ciekawi mnie USA i życie tam płynące. Kurcze, czy naprawdę aż tak źle dzieje się z Polonią, po Tobie przecież widać raczej nie widać, żeby coś nie tak było :P

test 77 pisze...

nie widac ? Hmmm

Elzbieta pisze...

Swietna muzyka, to bardzo dobry efekt w czasie czytania postu. Super pomysl. Jestes bardzo otwartym, wrazliwym i dobrym czlowiekiem.

Anonimowy pisze...

i jak sprawa w pracy, rozwiązana?
PS: Pisałeś może posta o tym co warto zobaczyć w Chicago? Ew. mógłbyś zebrać w jednym miejscu chociażby linki do postów gdzie pisałeś co warto zobaczyć, jak np. Muzeum Kolei w Iliinois.